1.
Santa, Santa, gdzie jesteś, no gdzie
W dupie ktoś krzyczy przez okno, że w dupie
Nie gadaj imienia pana swego po próżnicy
Bo przyjdzie twój pan i wszystko to, całe zło, wykrzyczy
A ty przeminiesz, a Santa przeżyje, więc
Santa, Santa, kto cię tam, naśladuje na ulicy?
Twój bioder ruch i grzywkę, gdy tak idziesz
Już biegnę,
bo może spotkanie,
dystansu skracanie,
pettingowanie
bez zbędnych słów do ust,
lecz to nie ty, ino twój ojciec
Choć też niczego sobie człowiek jak my
Ale Santa!?
to jednak nie ty,
to wciąż nie ty,
2.
Później w sklepie, Santa,
nie żeby zakupy, ino dla ciebie stoję tak z dupy
wypluty i widzę buty i pod buty bych siup, w ten wulkan chlup
i sięgam już dna, ziemio ma, odwracasz się na pięcie
bo to nie ty, ino matka Twa
niczego sobie kobieta, jak ty, ale nie ty
nie ty, Santa, to znowu nie ty
3.
a potem jeszcze gdzieś.
gdzie? Chyba wiem
zachodzę ci drogę, i widzę nogę, nogi dwie i słyszę, że cieszysz się
na mnie cieszysz się, bo to się wie,
ale to znowu nie ty,
bo to on, zdarzenie, zasłyszenie lub ona gdzieś znaleziona
już cię nie przekonam
bo to nie ty, Santa
to znowu nie ty
4.
ja sam nie jestem sam, ale ile jest ciebie, Santa?
już nie wiem
ile jest nas,
jeśli nie dwoje, to ile, czworo pięcioro,
ja jebie
więcej nas matka nie miała, czy znała nas wszystkich, i ciebie, Santa?
czy to wiedziała? Przewidziała?
że będę szukał cię, Santa i za każdym razem spotkam
ciebie bez ciebie
Santa, wpadnę na ciebie bez ciebie,
I tak czy siak
to znowu nie ty
Santa, to jednak nie ty.